środa, 24 października 2012

śmieciowy protest


W Hiszpanii strajki, „tego” lub „innego” rodzaju, mają miejsce codziennie. Nawet już nie zwracam na to specjalnej uwagi, chyba,  że dojdzie do większych zamieszek. Strajk, o którym napiszę, wyjątkowo mnie zainteresował, bo jest kuriozalny.

W miejscowości Jerez, w niektórych szkołach, dzieci nie mają lekcji, bo do klasy nie da się wejść  z powodu brudu. Strajkują służby porządkowe, sprzątacze i sprzątaczki. Protestują, bo od sierpnia nie dostają wypłaty. Sytuacja trwa już drugi tydzień. Na czas protestu, urząd miejski, zaoferował dzieciakom inne sale, w innej szkole, jednakże nie pomieszczą one prawie 200 uczniów . Rodzice są bardzo zaniepokojeni i oburzeni tym faktem, zatem sami też zorganizowali manifestację, pokojową. W poniedziałek zebrali się przed niesprzątaną placówką z garnkami i „rzeczami robiącymi hałas”, aby zamanifestować swoje niezadowolenie z zaistniałej sytuacji.
Sprzątający mają zacząć swą pracę jak tylko na ich konto wpłyną zaległe pieniądze.

Jak donosi dziennik „El Mundo”; część pieniędzy już wpłynęła, a druga część ma wpłynąć 25.10.2012, zatem strajk zostanie zawieszony do 5 listopada. Oczywiście jak pracownicy dostaną całą, zaległą kwotę, przestaną strajkować, a zaczną pracować.

Czy może być w tym kraju normalnie, skoro już dochodzi do tego typu manifestacji? Nie dziwię się ludziom, że nie pracują jak im się nie płaci już trzeci miesiąc. Dziwię się tylko rodzicom, którzy zamiast garnków, mogli wziąć do ręki miotły i trochę w tych klasach posprzątać, dla dobra dzieci.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz