Dziś będzie o śmierci, choć zaczęło się lato, pierwsze
cykady, gorąco jak w piekle. Pachnie sianem, otworzyli baseny, przymierzałam
sandały.
Zmarł ojciec naszego przyjaciela, właściwie nie było to
jakimś większym zaskoczeniem, bo był chory, ale tak naprawdę na śmierć ojca
nigdy nie jesteśmy gotowi.
Chciałam przy tej okazji napisać o zwyczajach funeralnych.
Nie lubię tych tradycji, po prostu śmierć jest dla mnie czymś osobistym i
intymnym, tak samo jak smutek, jak rozpacz, jak żal. Może to kwestia
charakteru, ale nawet pogrzebów unikam jak mogę.
Hiszpanie w dniu czyjejś śmierci spotykają się w tanatorium.
Tanatorium to miejsce w rodzaju domu pogrzebowego- kostnicy. Gdy ktoś umiera,
zabierają tam ciało, potem pojawiają się bliscy, przyjaciele, składają kondolencje,
rozmawiają, przychodzą tam wszyscy, którzy chcą. Sąsiedzi, rodzina, znajomi. Po
prostu są razem. Nigdy nie chodzę w takie miejsca, nawet jak ktoś sobie
pomyśli, że to niegrzeczne. Nie rozumiem tej potrzeby spotykania się w takim
dniu i w takim miejscu. I jak mówiłam, jestem typem samotnika.
Pogrzeb jest praktyczne zawsze następnego dnia. Pogrzeby
odbywają się więc codziennie od poniedziałku do niedzieli. Strasznie śpieszno
tym Hiszpanom, żeby kogoś pochować. Istnieje też coś takiego jak ubezpieczenie
pogrzebowe, które płacą na ogół osoby po 60 roku życia, powiedzmy od emerytury.
Babcia Enrique płaci już 41 lat, chyba trumnę będzie miała ze złota, tyle się
już uzbierało.
Nie ma za to tradycji chodzenia zbyt często na cmentarze,
cmentarze najczęściej świecą pustkami, nie ma też tylu stoisk z kwiatami i
zniczami, co w Polsce. Jedynie przed 1 listopada trochę się ich pojawia.
Raczej rzadko się o śmierci rozmawia, chyba, że idzie się do
domu opieki i babcia opowiada, która z jej koleżanek umarła. Hiszpanie umierają
często na raka płuc (dużo palą) oraz na raka jelita grubego. Generalnie doskwierają im choroby związane z
układem trawienia. Sama zauważyłam, że odkąd tu mieszkam o wiele częściej zdarzają
mi się infekcje układu pokarmowego.
Hiszpania jest też drugim po Japonii krajem, gdzie żyje
najwięcej stulatków na świecie, szczególnie dużo ich w Galicji ( północ
Hiszpanii, na granicy z Portugalią). Co jest sekretem długowieczności? Ciężko
stwierdzić, każdy staruszek ma inne doświadczenia. Ja mogę powiedzieć tylko
jaka jest 101. letnia babcia E. -zawsze zadowolona, zawsze w dobrym humorze i z
wieloma planami na przyszłość.