W zeszłą niedzielę, 9 listopada (9-n; 9 de noviembre), odbyło się w Katalonii referendum. Pytanie brzmiało: Czy jesteś za odłączeniem Katalonii od Hiszpanii? Przede wszystkim referendum było nielegalne i niezgodne z Konstytucją Hiszpanii, zorganizowanie czegoś takiego, to wyrzucanie pieniędzy podatników w błoto. Po drugie większość Katalończyków zignorowała sprawę, głosowała co 3 osoba. Po trzecie nie było żadnej aprobaty ze strony Unii Europejskiej, wręcz przeciwnie.
Myślę, że większość mieszkańców Półwyspu Iberyjskiego ma serdecznie dość tego tematu. Nie ma wiadomości, żeby coś nie wspomniano o separastycznych dążeniach tego regionu. Co ciekawe referendum przypadło na 25 rocznicę zburzenia muru berlińskiego, jak komentowało wielu Hiszpanów: Europa świętuje burzenie muru, Katalonia chce mur postawić. Najbardziej na oddzieleniu się tego regionu od półwyspu zależy Arturowi Mas- premierowi Katalonii, prezydentowi Generalitat. Jego walka o to trwa od kilku lat. Odnoszę wrażenie, że nic innego go nie interesuje. Żaden dialog, żadne argumenty do niego nie trafiają. Jego tok myślenia, to: Jesteśmy Katalonią, jesteśmy inni, lepsi, mamy inny język, nie chcemy mieć nic wspólnego z Hiszpanią. Zawsze wygłasza te poglądy po katalońsku, gdy natomiast prosi o wsparcie finansowe stolicę, przypomina sobie jak się mówi po hiszpańsku. W Katalonii są osoby, które nie mówią i nie piszą poprawnie po hiszpańsku, szczególnie w małych miasteczkach. Niektórzy wydają się być z tego dumni.
Tego typu referendum, to nic innego jak zamach na demokrację, łamanie prawa, tylko dialog i zmiana Konstytucji otworzyłaby drzwi do oddzielenia się tego regionu od reszty, a że premier Hiszpanii jest absolutnym przeciwnikiem tego typu rozgrywek, Katalonia może sobie robić takie referendum co tydzień, a i tak nadal będzie częścią Hiszpanii.
Arturo Mas