We wtorek będziemy z
Enrique oficjalnie parą, a to dzięki instytucji „registro civil” czyli
zarejestrujemy się w urzędzie jako ? no właśnie, nie wiem jak to po polsku nazwać, jako związek partnerski. Jak zwał tak
zwał, ceremonia niewiele różni się od ślubu cywilnego. I oboje będziemy mieć
prawie identyczne prawa i obowiązki jak małżeństwo. Do rejestracji potrzeba
spełnić więcej warunków niż do zawarcia
związku małżeńskiego: trzeba mieszkać przynajmniej rok razem i mieć na to
papier. Jako że jestem obcokrajowcem, musiałam dostarczyć jeszcze więcej dokumentów
niż Hiszpanie. Meldunek, NIE czyli hiszpański odpowiednik nr pesel , paszport,
certyfikat potwierdzający mój stan panieński oraz jego tłumaczenie na j.
hiszpański, a także podanie, kwit poświadczający opłatę urzędową ( 81 euro).
Poza tym dokumenty tożsamości osób zainteresowanych oraz dwóch
świadków. Na rejestrację czeka się bardzo długo. Ja czekam już od stycznia i
miałam szczęście, bo ktoś musiał się rozmyślić i zwolnił się termin na
październik , normalnie czekałabym do lutego 2014. A zatem, wniosek? Łatwiej
wziąć ślub, potrzeba mniej papierów i terminy nie są tak odległe, nie musiałbym
również jechać do Madrytu, a mogłabym się nie ruszać z Aranjuez.
Żałuję, że we wtorek nie będzie nikogo z mojej rodziny, ale
cóż… może kiedyś weźmiemy ślub i zrobimy wesele, wtedy rodzina się pojawi. We wtorek będą za to nasi przyjaciele i cieszę się, że
właśnie oni będą świadkami, bo to para, która się bardzo kocha i szanuje.