wtorek, 9 kwietnia 2013

już kwiecień

Jest już kwiecień, nie pisałam, bo nie miałam nic ciekawego do powiedzenia. Mogłabym się podzielić kilkoma przepisami, ale nie chce mi się, nie dzisiaj. Może jutro? Ogarnęło mnie lenistwo. A właściwie, to nie. Powinam napisać coś innego. 

W Wielkanoc przyjechała do mnie rodzina, wreszcie, po 2 latach mojego mieszkania na ziemi obcej. Chyba myśleli, że zmienię zdanie i z Hiszpanii wyjadę, dlatego tak długo się wahali. Mam nadzieję, że Hiszpania ich nie zawiodła, choć zobaczyli dopiero niewielką część, tego, co jest tu zobaczenia warte. Dlatego też między innymi nie miałam czasu na pisanie. 

Poza tym przyszła wiosna. Teoretycznie 21 marca, a praktycznie dziś ją poczułam, bo było naprawdę ciepło i wreszcie nie lało. Znów mogłam wziąć swój rower i pojechać "w pole", nie tylko po zakupy. Łąki są zielono-żółte. W tym roku dużo padało, zatem dużo jest kwiatów, a to dopiero początek! Początek wiosny i tej lepszej części roku, obfitującej w fiesty, siedzenie w barach na zewnątrz, grillowanie, plażowanie, niedzielne popołudnia na basenie, podróże letnie. Sangrię, zmianę kozaków na sandały ( chyba dopiero za półtora miesiąca), mojito. Tak! Zaczęła się wiosna! Lubię to! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz