Moja rodzina zostawiła mi różnego rodzaju polskie gazety i
czasopisma. Co mi się rzuciło w oczy? Terlikowski. Przeczytałam sobie wywiad z
jego żoną. Zrobiło mi się żal tej kobiety, ale mówię to bez ironii, zrobiło mi
się jej żal, tak po ludzku. Kobieta współczuje kobiecie. Może gdyby pani
Małgorzata spotkała na swojej drodze innego mężczyznę, dziś byłaby wolną
kobietą. Może szczęśliwszą? Tego nie wiem, ale wolną na pewno. W sensie
psychicznym wolną, nie matrymonialnym.
W wywiadzie sama przyznaje, że nie chce więcej dzieci. ( Ma
ich czwórkę.) Nie chce, ale namawia ją mąż. Kochający tatuś i przykładny mąż,
który przecież częściej w domu „bywa” niż „mieszka”, bo przecież ktoś na liczną
rodzinę musi zarobić. Natomiast pani Małgosia musi się tą czwórką zająć, nie
wyobrażam sobie nawet, ile kobieta ma roboty. Nie o pani Małgorzacie chcę
pisać, która swoją drogą wydała mi się bardziej normalna, niż mogłabym się tego
spodziewać po żonie Terlikowskiego, ale o Hiszpanii…
Muszę przyznać, że kocham ten kraj. Oddycha się tu świeżym
powietrzem, nie ma tylu świrów religijnych. Katoli, obrońców płodów, plemników
i komórek jajowych. Oczywiście istnieją organizacje „prorodzinne”, obrońcy
życia i zygoty, ale nie ma tego swądu, co w Polsce. Człowiek nie czuje się tym
zmęczony. Nie poświęca się tym tematom tyle uwagi. Ludzie nie mają zwyczaju
wpieprzać się innym w życie, pouczać, nawracać, nawet świadkowie Jehowi, którzy
często do mnie dzwonią, nie są tacy upierdliwi. Większości nie obchodzi, kto i dlaczego zrobił sobie
skrobankę. Czy dziecko jest z „in vitro” czy z poczęcia naturalnego. Czy
kobieta śpi z kobietą czy z mężczyzną. Aborcja jest legalna, in vitro w dużym
stopniu refundowane przez państwo, a tabletki „dzień po” można dostać bez
recepty.
Dziś przeczytałam błyskotliwą wypowiedź pana Terlikowskiego;
„Troje dzieci w lodówce, to skandal. 60 tysięcy w ciekłym azocie, to postęp i
spełnianie marzeń.” Człowiekowi szczęka
opada jak tego słucha, ja rozumiem, że jest wolność słowa i każdy może mówić,
co chce, ale rany boskie, Polsko, zdejmij tego pana z anteny! Dobrze, iż nie
muszę już mówić: Gdzie ja żyję? Bo żyję w dość normalnym kraju. Nie muszę też
wysłuchiwać innych sensacji. Nie mam tu także tylu deliberacji na temat gejów i lesbijek. Mają swoje prawa, swoje życie i nikt się do
tego nie miesza, ani nie komentuje. Nikogo to nie obchodzi. Ludzie mają swoje
sprawy i swoje problemy. Brak pracy, hipoteki, kredyty, widać w Polsce
poważniejszych problemów nie ma, bo od mojej wyprowadzki z kraju mijają dwa
lata, a ja wciąż słyszę o tym samym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz