piątek, 30 listopada 2012

kilka słów o Katalonii


Katalonia. Wspólnota autonomiczna Hiszpanii. Ja bym powiedziała region Hiszpanii, ale Katalończycy by się oburzyli. Oburzyliby się, gdyby ktoś z Was spędzał wakacje na COSTA BRAVA i powiedział, że spędza je w Hiszpanii. Nie, nie, nie. Costa Brava to Katalonia, tak jak Barcelona. Ciężko obiektywnie pisać o Katalonii mieszkając w Hiszpanii. Jak wiadomo prasa, telewizja nie jest bezstronna. Jako turystka byłam w Katalonii zawsze dobrze traktowana, ale gdy już ktoś dowiedział się, że mieszkam w Madrycie, zmieniał wyraz twarzy. A może tylko mi się zdawało?

Czytałam w polskiej prasie, że Katalonia chce się oderwać od Hiszpanii, bo czuje się pokrzywdzona. Dają krajowi dużo pieniędzy, a sami nic nie dostają. Tę śpiewkę mam tu na co dzień, bo o Katalonii mówi się dużo, powiedziałabym: za dużo.  Tę śpiewkę oraz całą masę zażaleń i wiecznych pretensji do Hiszpanów.  Mówi się o inwazji Hiszpanii na Katalonię, o zniewoleniu, złym traktowaniu, etc. Te komunały powtarza dużo młodych ludzi, młodszych ode mnie, którzy powtarzają po kimś slogany i hasła, których sami za dobrze nie rozumieją. A najdziwniejsze jest to, że najgłośniej krzyczą katalońscy imigranci. Dzieci i wnuki ludzi, którzy kiedyś przyjechali tu z Extremadury i Andaluzji. Z tożsamością katalońską mają tyle wspólnego, co i ja… chociaż, ja mam chyba więcej, cała Hiszpania nazywa Katalończyków – Polakami. Polakami- bo są inni niż reszta Hiszpanów. Oglądając przedstawicieli tej wspólnoty w Parlamencie Hiszpańskim, nieraz dobrze się bawię. Wszelakie żale i pretensje do Hiszpanów oraz hasła narodowościowo- niepodległościowe Katalończycy wygłaszają po katalońsku, natomiast prośby o pieniędze z Madrytu- po hiszpańsku, wtedy przypomina im się kastylisjki. Dla mnie jest to śmiechu warte, podejrzewam, że prasa zagraniczna o tym nie pisze i całe szczęście, bo nie ma się czym chwalić.

Wielu ma dość wysłuchiwania tych wiecznych narzekań i biadolenia. Chcą się uniezależnić i tworzyć własne państwo- niech tworzą. Na razie na gadaniu się kończy. Wszelkie próby „wyzwolenia” się spod „jarzma” hiszpańskiego kończyły się dla nich krwawo.  Generał Franco w ogóle z nimi nie dyskutował, mało tego wydał dekret znoszący autonomię Katalonii. Zabroniono publicznego używania języka katalońskiego i symboli narodowych. Demonstracje Katalończyków w obronie praw kulturalnych i politycznych były rozpędzane z użyciem policji i wojska.

Hiszpanie mówią, że gdyby znów zbytnio wychylali się ze swoimi dążeniami wyzwoleńczymi, scenariusz się powtórzy i na teren Katalonii wkroczy wojsko hiszpańskie.

Z ekonomicznego punktu widzenia oderwanie się Katalonii , nie wyszło by im na dobre. Tworzenie nowego państwa kosztuje, a czasy są bardzo kryzysowe. Co z handlem? Wspólnota głównie handluje z resztą Hiszpanii, zaczęłaby się zabawa w cła, export- import. Nie opłacało by im się to finansowo. A co z Unią Europejską? Automatycznie by do niej weszli? Co z wspólną monetą?
Katalończycy słyną ze swojego sknerstwa lub jak ktoś woli- oszczędności. Tutaj nie dostaniesz do piwka przekąski. Kelnerzy nie mają co liczyć na wielkie napiwki. Jednakże dobrze się z nim współpracuje, są słowni, płacą swoje rachunki, są punktualni.

Nie wiem, co o nich myśleć, są upierdliwi i męczący, z drugiej strony – pojedziesz do Katalonii i widzisz całkiem normalnych, sympatycznych ludzi, otwartych i uśmiechniętych.( Tacy właśnie są Hiszpanie. )




Costa Brava 

1 komentarz: