Pierwszy dzień wiosny, w Aranjuez- nie padało. Świeciło słońce, widziałam motyle, kwitnie forsycja, wiśnie i migdałowce. Wracam wspomnieniami do Polski, do marców, których tak bardzo nienawidziłam, bo byłam zmęczona zimą. Zmęczona, znudzona, pozbawiona nadzei na coś lepszego, a to nieprawda. Wiosna zawsze przychodzi, nawet gdy się w nią nie wierzy. Tak jak ja kiedyś nie wierzyłam.
Niepewność
W marcu gałęzie
są najcięższe
poza topniejącym śniegiem
muszą udźwignąć ciężar
sznurków
i trupów.
Najłatwiej jest ginąć
kiedy Ziemia śpi
nie żal niczego.
Łatwiej odchodzić
gdy dookoła
butwiejące liście
łatwiej odchodzić
ze świadomością że
nie wiadomo
czy świat
jeszcze się narodzi...
(13.03.2006)
Uncertainty
In March branches
are the heaviest
apart from melting snow
they have to carry weight of
strings
and corpses.
The easiet is to die
when Earth is sleeping
there’s nothing to be sorry
for.
It’s easier to pass away
when there’re rotting leaves
around
it’s easier to pass away
with a conscious of
uncertainty
if the word will be born
once again…
(13.03.2006)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz