piątek, 22 lutego 2013

"wszystko będzie dobrze"


Pamiętam jak kiedyś napisałam, że da się mieszkać daleko od ojczyzny i do wszystkiego można się przyzwyczaić. Mój kolega skomentował : przyjdzie taki dzień, iż będziesz chciała wsiąść w autobus i pojechać do rodziny, ale będzie za daleko. Miał rację. Do domu mam 3300km, tak mniej więcej. Dziś bardzo chciałabym być w kraju, w moim rodzinnym mieście Łodzi. Właśnie trwa pogrzeb na którym być nie mogę. Choć moja obecność nic nie zmieni, życia nikomu nie przywróci, komuś, kto odszedł należy się pożegnanie, chwila refleksji, jeśli ktoś wierzy- modlitwa.

Zawsze, gdy umiera ktoś, kogo dobrze znamy jest przykro. Jednakże na niektóre śmierci jesteśmy lepiej przygotowani. W naturze, pierwszy powinien odejść osobnik stary, nie młody. I choć ronimy łzy z powodu śmierci naszych babć, dziadków, to w głębi ducha łatwiej się z tym pogodzić, przejść do porządku dziennego, wrócić do świata żywych.

Gdy umiera ktoś młody, do tego śmiercią okrutną, która przychodzi nie w porę, dużo trudniej to zaakceptować. Właściwie nie da się tego zaakceptować, można co najwyżej przyjąć to do wiadomości i z czasem coraz mniej o tym myśleć.

Osoba o której piszę, skończyła w tym miesiącu 30 lat. Mówi się, że to najlepszy czas w życiu człowieka. Pamiętam jak widziałam się z nią w grudniu i w trakcie wigilijnej kolacji życzyłam jej dużo szczęścia, powiedziałam też, że na pewno wszystko się ułoży. Powiedziałam to z wielką wiarą w to, co mówię. To oczywiste, że wszystko będzie dobrze jak ma się 30 lat i jest się młodą, ładną i ciepłą kobietą. W ostatnich miesiącach życie nie było dla niej łaskawe, spotkało ją dużo przykrości i to ze strony osoby, która teoretycznie powinna być największym wsparciem. Także dużo cierpienia, bólu fizycznego z powodu wypadku, przebywania w szpitalu, rehabilitacji, ale myślę też, że w jej życiu było bardzo dużo radosnych chwil. Za sprawą jej małego synka i rodziny, która bardzo ją wspierała. Rodziny, która zawsze była przy niej, w tych trudniejszych momentach. Rodziny takiej, której można zazdrościć i być z niej dumnym.

Kto by się przejmował mężczyznami?- myślałam sobie. Są ich miliony na świecie, czasem trzeba tylko dłużej poszukać, a co najważniejsze nie warto tracić czasu na niewartych tego ludzi. Czas leczy wszystkie rany. Zarówno te serca, jak i te ciała. Zwłaszcza jak ma się dookoła siebie życzliwe i kochające cię osoby.

 Dziewczyna powoli rozwiązywała swoje problemy, mniejsze i większe, ten rok miał być dla niej wyjątkowy.  

Los uwielbia bawić się z nami, kpić sobie z nas, śmiać się z naszej słabości. Rok okazał się wyjątkowy, bo ostatni w jej krótkim życiu. Kolejny wypadek samochodowy, okazał się jej ostatnim.

Wczoraj ogarnęła mnie najbardziej ponura refleksja w moim dotychczasowym życiu. Straciłam wiarę w to, że pozytywne myślenie może nas ocalić. Ocalić w każdym znaczeniu tego słowa: przed złem, przed smutkiem, przed przykrościami. Wiara i pozytywne myślenie są nam potrzebne tylko po to, żeby łatwiej było żyć, ale absolutnie nic poza tym. Dziwię się, iż wcześniej na to nie wpadłam.

Mimo wszystko nadal będę życzyła: wszystkiego dobrego i powtarzała przyjaciołom w trudnych chwilach: wszystko będzie dobrze. Los jest okrutny, ale my też możemy sobie z niego zakpić i na przekór życzyć sobie zawsze przy każdej okazji: szczęścia.

Mam nadzieję, że tam, gdzie teraz jesteś, gdziekolwiek jesteś, jest ci lepiej. Nie boli cię ani serce, ani ciało. Świeci słońce, już nie trzeba martwić się zimą, bo zawsze jest wiosna. Pachnie fiołkami i rzeką. Możesz patrzeć na swojego synka i chronić go zawsze, stamtąd. Na pewno tęsknisz za jego zapachem, małym ciałkiem, głosem, śmiechem, ale upłynie jeszcze wiele lat, zanim znów się spotkacie. Do tego czasu musisz się nim opiekować w innym sposób.

Mam nadzieję, że na tym ziemskim padole łez, twoim synkiem zajmą się osoby, które bardzo go kochają i wychowają go na dobrego człowieka, takim jakim byłaś Ty.


Pamięci K. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz