Kiedyś pisałam już, że w Hiszpanii można znaleźć sporo
Afryki. Nie tylko na ulicach, ale i w telewizji dużo się o tym kraju mówi.
Czasem mówi się też o otwartości
Hiszpanów czy Włochów. Europejczycy w porównaniu z Afrykańczykami są zamknięci
jak sardynki w puszce.
Wychodzę z marketu, śpieszę się, bo jestem głodna i chcę
wrócić na obiad. Zaczepia mnie czarnoskóry chłopak, który zbiera pieniądze.
Zawsze jak obok niego przechodzę, mówi mi : hi, how are you? Boję się odpowiadać, nie chcę dawać mu pieniędzy. Nie mam pieniędzy. Tego dnia zaczynam z nim rozmawiać, przynajmniej
przypomnę sobie angielski, więc wykorzystuję okazję. Chłopak pyta mnie skąd
jestem, czy mieszkam z mężem, czy chodzę do kościoła. Pytania dziwne jak na
pierwszą rozmowę, ale odpowiadam, bo nie są to tajemnice. Właściwie dlaczego
dziwne? Wszyscy spotkani na mojej drodze Afrykańczycy zadawali mi bardzo
osobiste, w moim odczuciu, pytania. Świadczące o tym, że naprawdę chcą mnie
poznać. Nie było to, nic nieznaczące - co słychać lub jego hiszpański
odpowiednik -qué tal. Pytania, którego przez pierwsze
trzy miesiące mieszkania w Hiszpanii – nienawidziłam, bo miałam ochotę
odpowiedzieć, że mam się chujowo i to bardzo.
Wydaje nam się-
Europejczykom, że jesteśmy tacy wspaniali, ucywilizowani, wykształceni. Wydaje
nam się, że jesteśmy lepsi od kogoś, kto jest czarny. Założę się, iż wielu z
nas, widząc kogoś o innym niż biały kolorze skóry, myślało: jak to dobrze-
jestem biały. Żyjemy w uporządkowanym świecie, gdzie z kranu leci woda, świeci
się żarówka, zawsze gdzieś można podłączyć telefon. A nie umiemy nawet ze sobą
porozmawiać.
Dzisiejszy dzień mnie
wykończył. Usiłowałam załatwić pewne formalności, w tym uporządkowanym europejskim
świecie. Jesteś zależny od jednej Pani, od drugiej, od uprzejmości kogoś tam. Musisz
mieć x papierek, papierek y, zapłacić x kwotę i tak dalej. Wróciłam do domu
zmęczona i zła. Włączam wieczorem telewizor, program o Hiszpanach mieszkających
w Gambii. Wreszcie wiem, gdzie jest Gambia! Pamiętam jak w wakacje zaczepił
mnie czarnoskóry chłopak i mówił, że
właśnie jest z Gambii. Gdzie to, diabła jest? -myślałam wtedy. Gambia, to małe
państewko w północno-zachodniej części Afryki.
Pamiętam też jak ów
Gambijczyk zapytał mnie skąd pochodzę, jak mam na imię i pamiętam jak ja nie
zapytałam go o nic, nawet o imię. Szczerze mówiąc wcale mnie to nie
interesowało. Chłopak zapytał: dlaczego nie interesuje cię jak mam na imię?
Nawet mnie o to nie zapytałaś. Fakt, nie zapytałam. Zrobiło mi się głupio. Teraz, gdy sobie o tym przypomnę, jest mi
wstyd. Afrykańczyk nie rozumie pojęcia: nie mam czasu z Tobą rozmawiać. Czas,
jest czymś, czego w Afryce nie brakuje.
Rozmarzyłam się
oglądając Gambię, nie tylko ze względu na słońce, którego w środkowej Hiszpanii zimą jak na lekarstwo,
ale przede wszystkim ze względu na ludzi. Wszyscy byli uśmiechnięci, życzliwi,
serdeczni, otwarci. Samo patrzenie na nich dostarczyło mi dużo pozytywnej
energii. Kobiety ubrane w przepiękne, wzorzyste, jaskrawe suknie. Stragany z
owocami, warzywami, pomidory, banany, melony. To światło, porażające wręcz.
Wieczorem rybacy powracający z połowów i setki ludzi handlujących. Chłopcy,
którzy za 3 ryby noszą na głowach kosze z rybami, od barki do brzegu i tak
kilka razy.
Wszyscy Hiszpanie
wypowiadali się o Gambii w bardzo pozytywny sposób. Chwalili ludzi. To właśnie
o tych ludziach ciągle mówili, że są niesamowicie ciepli, gościnni, dobrze się
z nimi żyje. Pytałam kiedyś mojej afrykańskiej przyjaciółki, co to znaczy
otwartość w Afryce.
-Ana, Hiszpanie nie są
zbyt otwarci. Jak w Gwinei (Afryka) poznajesz nowych ludzi, to od razu nazywają
cię przyjacielem, zapraszają na obiad, dają ci wszystko, co mają najlepsze. A
jak nie chcesz przyjść na ten obiad, to się na ciebie obrażą.
Jaką musiałam być
kretynką w oczach tego Gambijczyka, nie pytając go nawet o imię- myślę sobie.
Przyzwyczajona do
miasta, samochodów, urzędów, regularnych dostaw prądu, a z drugiej strony
przyzwyczajona do kryzysu, bezrobocia, wszelkiego rodzaju dziadostwa, które ma
w sobie współczesna Europa, dziś chętnie bym do Afryki poleciała. Brakuje mi dobrej
energii ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz