czwartek, 1 sierpnia 2013

brakuje mi Ciebie Andaluzjo!

Czasem w życiu jest lepiej, czasem gorzej, prawda stara jak świat. Spodziewałam się w tym roku beznadziejnego lata i żadnych wakacji, a tymczasem, mimo wszystko, udało nam się polecieć do Florencji, odwiedzić Polskę. 

Dopiero co rozpakowałam walizki, a już miałam propozycję wyjazdu do Andaluzji. Przypadek, bo koleżanka definitywnie rozstała się z chłopakiem, a szkoda, żeby wynajęty apartament się zmarnował. I się nie zmarnował, bo pojechałyśmy. Pojechałyśmy do Barbate ( prowincja Cádiz – Kadyks). Jeśli miałabym komuś polecić miejsce na wakacje w Hiszpanii, to oprócz Kanarów, w pierwszej kolejności poleciłabym właśnie Kadyks. 

Po pierwsze nie jest gorąco, temperatury oscylują w okolicy 29-31 stopni w dzień, w nocy 20 stopni. Śpi się dobrze, nie potrzeba klimatyzacji, ani wentylatora. Po drugie jest tanio, mam na myśli jedzenie, wyjścia na drinki, dyskoteki. Trochę droższe jest wynajęcie mieszkania czy hotelu, ale dużo też zależy od tego,  czy wynajmiemy lokum pół roku wcześniej, czy na miesiąc przed wyjazdem. 

Plaże są czyste, piasek drobniusieńki, woda w wielu miejscach krystaliczna, ale stosunkowo zimna! To nie Morze Śródziemne, a Atlantyk. Właściwie trochę mieszanka obu wód, ale generalnie jest zimno. Miejsca te słyną też z doskonałych warunków dla surferów, bo ciągle wieją wiatry, szczególnie sławna jest - Tarifa. Jednak nic nie "przebije" ludzi, którzy zamieszkują ten region. Muszę przyznać, że uwielbiam Andaluzję, żyją tam ci stereotypowi Hiszpanie, stamtąd wywodzi się corrida, flamenco, niezachodzące słońce. 



Ludzie są otwarci, bardzo otwarci, zupełnie nie mają nic wspólnego ze „smutasami” z północy, ani z „drętwymi”  mieszkańcami Kastylii. Pierwszy obrazek jaki zobaczyłyśmy, to facet jeżdżący na rowerze z kulami pod pachą. Jeśli nie mogę chodzić, to mogę jeździć na rowerze? W Andaluzji tak, tam wszystko jest możliwe... Potem ujrzałyśmy starszą kobietę, która wchodziła do baru, w jednej ręce trzymając pięciolitrowy kanister z wodą, a w drugiej strzelbę… Ciekawy był też pan grający na plaży na flecie i młodzi ludzie, którzy, aby nie wnosić zakupów na pierwsze piętro skonstruowali rodzaj dźwigu, wciągali siatki na sznurze. Jeśli, coś ktoś wymyślił z lenistwa, zapewne był to Andaluzyjczyk.  Wiecie, że mop został wymyślony właśnie w Hiszpanii?

Poza tym cudownie jest przebywać z osobami, którym uśmiech nie schodzi z twarzy, tam naprawdę każdy wydaje się być zadowolony. Wszędzie słychać podśpiewujących ludzi, wieczorem widziałam niektórych z gitarami. Mężczyźni są bardzo śmiali, lubią zaczepiać kobiety, ale nie są bezczelni. I co zwróciło naszą, babską uwagę, mają piękne oczy… W ogóle są bardzo przystojni!

Codziennie budziła nas grupka wesołych robotników i bezrobotników. Pracowali albo siedzieli, pili piwo, głośno gadali, śpiewali, jeden co chwila klaskał i tańczył. Tak mijał im dzień. Niektórzy przynosili sobie leżaczki i w cieniu zamulali się piwkiem. Potem szli na obiad, po południu wracali.


-Con alegria! ( z radością) - krzyczał najweselszy z nich. Widać było, że wszyscy na niego czekają, bo jak przychodził, witali go okrzykami. Komik Barbate, lokalny opowiadacz, bajok,  mitoman.  Miałyśmy ochotę ich pozabijać, bo zaczynali swoje śpiewy od 10.00, a my kładłyśmy się spać nad ranem.  A teraz brakuje mi tych uśmiechniętych gąb. Brakuje mi Ciebie Andaluzjo! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz