wtorek, 14 listopada 2017

5 mitów dotyczących Hiszpanii

Ileż to razy słyszałam zachwycających się Hiszpanią turystów: Ach, tu jest jak w raju. Raj jest wszędzie, gdzie są wakacje, a my beztrosko pijemy sobie drinka z palemką. A kraj, jak to każdy kraj, ma swoje wady i zalety. Choć zawsze powtarzam, że Hiszpania na odpoczynek jest miejscem idealnym. Każdy znajdzie coś dla siebie, góry, morze, wsypy, pustynie, lasy, wszędzie dobre jedzenie i mili ludzie.

Co zatem ze stereotypami?

1. W Hiszpanii jest zawsze gorąco.

Nieprawda, zimą jest naprawdę zimno, zwłaszcza w centrum i w górach, pada śnieg, istnieją przymrozki. Choć każdy region jest inny, np. w ARANJUEZ (pod Madrytem), w którym mieszkam, w styczniu nad ranem dochodzi nawet do minus 8 stopni. W dzień zawsze jest dużo cieplej, nawet +15, ale rano lepiej ubrać czapkę i rękawiczki. Śmieszy mnie, jak widzę w grudniu, w Madrycie, turystów w sandałach. Jedyne, czego się nabawią, to kataru... Ponadto bardzo zimno jest w hiszpańskich domach, ogrzewanie jest na tyle drogie, że używa się go oszczędnie, a w wielu mieszkaniach, zwłaszcza nad morzem, ogrzewania w ogóle nie ma. Niby nie jest zimno, bo temp. min. to 10 stopni, ale przy wietrze przestaje być miło. I choć dziwnie to zabrzmi, w żadnym innym miejscu nie zmarzłam zimą tak, jak w Hiszpanii nad morzem...



2. Hiszpanie są otwarci.

Zawsze powtarzam, że co innego być otwartym, a co innego być ekstrawertykiem. Niby to samo, ale jednak nie. Hiszpanie są na co dzień raczej pomocni, uśmiechnięci i dobrze nastawieni do świata. Na pewno życzliwi i sympatyczni, sprawia to wrażenie owej otwartości... Ale... tak naprawdę większość, zwłaszcza, w małym miastach, nigdy nie wyściubiło nosa poza swoje pueblo. Nie lubią się uczyć języków, przez co sami zamykają sobie okno na świat, ciężko ich też przekonać, że istnieje inne jedzenie poza hiszpańskim. Choć sporo się w tej kwestii zmienia, młodzi ludzie więcej podróżują niż ich dziadkowie, przez co są bardziej otwarci, ale nadal mentalność niektórych jest dość specyficzna. Łatwo tu o znajomych, kolegów, ludzi z którymi można iść na piwo i porozmawiać o głupotach, ale żeby się z kimś naprawdę zaprzyjaźnić, to już inna historia.

3. W Hiszpanii je się same ryby i owoce morza.

Kolejny mit. Znam dużo Hiszpanów, którzy ryb w ogóle nie lubią... Owoce morze są dość drogie, na pewno codziennie się ich nie je. Natomiast mięso spożywa się w każdej postaci i każdego rodzaju: świnie, owce, krowy, byki. Nic się tu nie zmarnuje, przysmakiem jest tu np. świńskie ucho czy byczy ogon. Ucha nie lubię, ze względu na chrząstki, natomiast gulasz z ogona jest jednym  z moich ulubionych dań. To tak naprawdę gulasz wołowy, z warzywami, duszony w winie, czasem z dodatkiem grzybów lub czekolady. Innym mięsnym daniem są skórki świńskie lub boczek (toreznos), chrupiące i bardzo kaloryczne. W Katalonii spotkałam się z sałatką z szynkami i kiełbasami, a w regionie Soria (gdzie jest zimno i ciało aż się samo prosi o kalorie) z ogromną ilością wszelkiej maści skórek i boczków. Hiszpania, to chyba jedyny kraj, w którym je się grillowane flaki.  Zarajos - typowe danie dla regionu Cuenca
- jelita jagnięce, marynowane, a następnie zwijane na patyk jak szaszłyk, smażone lub pieczone w piecu.



4. Siesta - spanie po południu

Byłoby cudownie, gdyby ten mit okazał się prawdziwy i dałoby się spać w ciągu dnia, ale tak nie jest. Siesta- czyli przerwa w pracy w godz. 14.00-17.00 służy tak naprawdę temu, żeby pójść do domu i zjeść obiad. Pół biedy jak ktoś mieszka blisko miejsca zamieszkania, ale jak trzeba gdzieś dojechać? Jest to strata czasu. Rozumiem jeszcze, że tak funkcjonują sklepy, ale robić nawet godzinną czy dwugodzinną przerwę w biurze, nie ma zbytniego sensu. Hiszpania słynie z długiego dnia pracy, ale (niestety) z bardzo niskiej efektywności. Przerwa na śniadanie, przerwa na obiad, ludzie zamiast się skupić na robocie, są rozproszeni... 

5. Korrida, palmy i flamenco

Z tymi trzema rzeczami często kojarzy się ten kraj. Palmy są, ale nie wszędzie, w środkowej Hiszpanii ciężko je znaleźć, jeśli ktoś lubi to drzewo, to polecam Andaluzję i wybrzeża (nie północne). Korrida- to w tej chwili dość kontrowersyjny temat, coraz więcej miast odchodzi od tej barbarzyńskiej tradycji, choć nadal ma wielu zwolenników, zwłaszcza w Andaluzji. Regularnie organizowane są protesty przeciwko walce byków, dla wielu Hiszpanów nie jest to tradycja, a zwyczajna rzeź... Flamenco- i znowu polecam Andaluzję, żeby je zobaczyć, znajdują się tam najlepsze szkoły tańca, co za tym idzie, można tam popatrzeć na najlepsze występy. Andaluzyjczycy mają coś w sobie, że lubią śpiewać, nucić, siedzieć sobie z gitarką i grać. Jesteś w barze, pijesz wino i nagle ktoś sam z siebie, zaczyna tańczyć... i nie trzeba specjalnie szukać koncertu. 

21 komentarzy:

  1. Co do pierwszego to się zgodze, a raczej mój facet powinien. Pojechali ze znajomymi w marcu do Barcelony i się bardzo zdziwili, że jest tak zimno :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo konkrety wpis. Przyznam się, że choć nie byłam jeszcze w Hiszpanii to miałam takie idealistyczne wizje tego kraju. Fajnie, że mnie wyprowadziłaś z błędu :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tego typu porownania i łamanie stereotypów. Jak mieszkałam w Turcji- pytano czemu nie opalam się w lutym, jak mieszkałam na Węgrzech- czy tam jest śnieg. Warto opowiadać o tym jak jest naprawdę- Dziękuję za wpis.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. haha dobrze,ze obaliłaś mit o zawsze gorrrracej Hiszpanii! Pracuje nad tym samym, ale w Kolumbii;)) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  6. fajnie to opisałas :) ale tak czy owak Hiszpania jest super krajem , na pewno super do podrozy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zniszczyłaś mi właśnie marzenia o Hiszpanii... Nie no, żartuję ;) I bardzo się cieszę, że corrida przestaje być tak popularna.
    Niedawno poznałam neapoliańczyka, który nienawidzi pizzy, więc w sumie nie dziwi mnie to, że Hiszpanie nie lubią ośmiorniczek ;)
    Pozdrawiam,
    //zwiedzaki.pl.tl

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawy wpis :) Z tą zimą w Hiszpanii... Niby o tym wiem, a i tak zawsze jak myślę o tym państwie to w głowie mam całoroczne słońce :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Hm, wstyd się przyznać, ale mnie też się bardzo długo wydawało, że w krajach takich jak Hiszpania w zimę też jest ciepło. Dopiero jak planowałam wakacje w styczniu to się otrzeźwiłam - ceny były spoko, ale temperatura bardzo polska :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Każda część Hiszpanii, to prawie osobny kraj i zwyczaje. Byłam już w Andaluzji, Barcelonie, Asturii i Kalabrii. Co jest najlepsze, jak człowiek zamawia kurczaka w Austrii, to otrzyma posiadkowanegi na części kurczaka. No może nie całego na raz, ale ćwiartkę na pewno xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Super właśnie czytam sporo blogów , dobrych restauratorów ,albo podróżników, też magazyny typu biznes resturacje&caternig, właśnie brakuje mi czegoś takiego jak u Ciebie, obalenia pewnych teorii,mitów ,albo ich potwierdzenia ;) Szczególnie chodzi mi tu o gastronomie , ale pozostałe też się zgadzają , super;)

    OdpowiedzUsuń
  12. To prawda, Hiszpania kojarzy sie z cieplem i palmami. A tu o, nie do konca tak jest :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Też kiedyś napisałam taki wpis, w którym rozprawiłam się ze stereotypami o Sycylii. Wiele osób uważa, że na Sycylii w zimie jest ciepło, a ja (podobnie jak Ty w Hiszpanii) zamarzałam tam w mieszkaniu bez ogrzewania.
    Co do otwartych Hiszpanów - o tym, jak bardzo są oni zamknięci przekonałam się podczas Erasmusa. Hiszpanie praktycznie nie przebywali z innymi narodowościami i nie starali się poznać nowych osób. Cały czas przebywali tylko w swoim towarzystwie. Moja przyjaciółka mieszka teraz w Andaluzji i mimo że ma wiele znajomych Hiszpanów, to jednak przyjaźń z nimi to ciężki temat.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ciekawy wpis! Przyznam szczerze, że ja właśnie tak postrzegałam Hiszpanię ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hah podobnie jak inni patrzę, że postrzegałam Hiszpanię jako wiecznie słoneczną :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj, zdecydowanie kwestia hiszpańskiej diety to największy mit, z jakim się spotkałam. Za każdym razem, jak słyszę, że hiszpańskie jedzenie jest zdrowe i lekkie (przecież to tylko sałatki ze świeżych warzyw i ryby), to chce mi się śmiać. Znam wielu Hiszpanów, których dzienne spożycia warzyw to tylko cebula w tortilli :D

    OdpowiedzUsuń