piątek, 13 marca 2020

List do Europejczyka

Chcesz ukarać Hiszpana w najgorszy z możliwych sposobów? Każ mu siedzieć w domu. Zabroń mu iść na wino do baru, spotkać się z przyjaciółmi na kolację, "ir de cañas" (wyjście na piwko). 

Dziś nastał historyczny dzień w Hiszpanii. Rząd wydał dekret nakazujący do dnia 26 marca zamknięcie wszystkich barów i restauracji na terenie Madrytu. Czegoś takiego jeszcze nie było nawet za czasów wojny. Zamknięte są też szkoły, instytucje publiczne, siłownie, teatry, muzea. To najlepsza decyzja jaką mogły podjąć władze. Bo ludzie nie usiedzieliby na dupie, stałoby się dokładnie to samo, co we Włoszech. Krajowi, któremu przyszło teraz słono płacić za swoją kulturę, za kulturę siedzenia w barach, na ulicy, całowania i obściskiwania się ze wszystkimi. 

Hiszpanie są dokładnie tacy sami. W normalnych czasach nie ma nic lepszego niż ten uśmiech, beztroska, buziaczki ze strony wszystkich przyjaciół, uściski, ciepło. Ludzie tacy są... W najgorszym momencie mojego życia, kiedy codziennie przez miesiąc przychodziłam do mojego chłopaka do szpitala, gdzie leżał ciężko poparzony na intensywnej terapii, ten kontakt dawał mi siłę i energię. Codzienne przytulania, buziaki, trzymanie się za rękę. Dziś to ciepło dosłownie może być zabójcze, bo ktoś nieświadomie czymś cię zarazi. Nie dasz rady powstrzymać się od tych gestów, od bycia ze sobą blisko, od przytulania się, to wbrew naturze. Tak samo jak siedzenie w domu. Dziś jest to zabronione, choć to gorzka radość, to cieszę się, że zamknęli te bary, że nie zobaczę się przez kilka tygodni z moimi przyjaciółmi. Mam nadzieję, iż wyjdzie nam to na zdrowie, przynajmniej te fizyczne. 



Nie mówicie źle o Chińczykach, ani o Włochach, to niczyja wina. Tak się stało, choroba nikogo nie pyta o zdanie. Równie dobrze mogłoby się to zacząć w Rosji czy w Polsce i kto wie, co zrobiłby rząd, może ukrywałby prawdę do ostatniej chwili. Koronawirus zniknie, a rasizm i uprzedzenia zostaną. To nie ma sensu...

Chciałabym też zobaczyć miny tych wszystkich, którzy tak bardzo krytykują imigrantów, uchodźców, ludzi walczących o przetrwanie. Na pewno w tych dniach chociaż przez chwilę pomyślałeś, a co będzie jeśli zabraknie jedzenie? A co będzie jeśli zamkną sklepy? A co będzie jeśli zabraknie mydła? Leków? Łóżek w szpitalu? Papieru toaletowego? Na co dzień żyją tak tysiące ludzi na całym świecie, drogi Europejczyku. Ile razy pomyślałeś źle o Syrii? O tych "brudasach, którzy przyjeżdżają by żyć z zasiłku? O ludziach, którzy żyli normalnie i z dnia na dzień zostali tej normalności pozbawieni? Czy myślałeś wtedy o tym, bijąc się o ostatnią rolkę papieru i opakowanie makaronu? 

Drogi Europejczyku, czy w najśmielszych snach przypuszczałeś, że z dnia na dzień zabronią ci twoich ulubionych rozrywek? Pójścia na kawę z przyjaciółmi, na basen, na spacer, do kina... Tak żyją na co dzień tysiące ludzi na świecie... Czy ktoś może ogłosić, że nastąpi koniec "normalności"? Z dnia na dzień zabierają ci rzeczy, które były takie normalne...

Jeszcze w zeszły piątek jechałam do centrum Madrytu, chodziłam po sklepach, śmiałam się i piłam piwo z moją przyjaciółką, tańczyłyśmy, gadałyśmy, spacerowałyśmy.
Dziś pociągi są puste, wszystko zamknięte, nikt nigdzie nie chodzi. Wojna, epidemia, katastrofa się nie zapowiada, nie puka do drzwi pytając o pozwolenie. Przychodzi znienacka w najmniej odpowiednim momencie. Może my, Europejczycy, zapomnieliśmy jak dobrze żyjemy... W codziennym pędzie za wszystkim, zajęci kupowaniem samochodów, telefonów, ubrań, upijaniem się co weekend z przyjaciółmi. Świat zmusza nas, żeby zwolnić. 

Drogi Europejczyku, weź głęboki oddech, przeczekaj zły czas, bądź zdrowy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz