Oglądałam dziś cykl reportaży "Comando actualidad", jak nazwa wskazuje, poruszają one aktualne tematy. Mówili o Świętach, o braku dodatkowej świątecznej wypłaty czy premii, o kryzysie w kupowaniu słodyczy, owoców morza, tzw. towarów luksusowych. Wciąż w Hiszpanii są bardzo bogaci ludzie, dla których wydanie 1000 euro na prezenty nie stanowi problemu. Z drugiej strony są tacy, którzy muszą za 400 euro przeżyć cały miesiąc, świąteczny i nieświąteczny. Co ciekawe wielu Hiszpanom bezinteresownie pomagają Norwegowie poprzez "adoptowanie" rodzin. Adopcja polega na regularnym wpłacaniu określonej sumy pieniędzy na taką rodzinę. Jest to około 400 euro miesięcznie, czasem więcej.
Wielu rodziców zastanawia się jak wytłumaczyć dziecku, że Mikołaj, a właściwie Trzej Królowie ( to oni obdarowują hiszpańskie dzieci prezentami) w tym roku, ZNÓW, nie ma pieniędzy.
Pamiętam jak w któreś Święta sama dostałam bardzo skromny prezent, właśnie dlatego, że w moim domu Mikołaj miał problemy finansowe. Było mi przykro, zastanawiałam się, czy byłam niegrzeczna. Do tej pory pamiętam prezent z tamtego roku. Klocki i takie kukuiełki, które zakładało się na rękę. Można sie nimi było bawić w teatrzyk lalkowy. Bardzo lubiłam te kukiełki, bawiłam się nimi z mamą. Miałam może mało zabawek, ale mama zawsze miała czas się ze mną pobawić, bo nie pracowała.
W programie pokazali też bardzo elegancką kobietę.
- Czy zauważa Pani kryzys w tym roku?
-Oj, tak, BAARDZO, w tym roku zamiast 3000 euro, wydam na prezenty tylko 600 euro.
Na co Pani wyda jeszcze pieniądze? Na fryzjera, makijaż święteczny, inne gadżety.
Na koniec elegantka stwierdza:
-Jak mam kupić byle co, wolę nie kupować wcale. Rzeczy tylko dobre i oryginalne.
Ciekawe co by powiedziało dziecko kogoś, kto nie pracuje, na nieoryginalny prezent?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz