Mam 30 lat. Nie wyszłam za mąż i nie urodziłam dziecka. Nie zrobiłam też wielkiej kariery, jak na razie. Nie mam też żadnych oszczędności, bo nie umiem oszczędzać. Nie mam samochodu, wypasionego roweru, ani Ipada. Nie chwalę się, ani nie żalę, po prostu stwierdzam. Nie muszę wchodzić nikomu w dupę i nie spać po nocach, w obawie, że stracę prestiżową pracę. Bo moja praca, jest tak nudna i zwykła, że aż sama się sobie dziwię, iż ją zaakceptowałam. Nie wykrzywiam swojej gęby w fałszywych uśmiechach w stosunku do ludzi, od których czegoś chcę i potrzebuję. Gdy ktoś pyta mnie,co chcę dostać w prezencie, tak naprawdę, nie potrzebuję niczego. Wszystko mam. Każda inna rzecz,to niepotrzebny kaprys.
Patrząc w lustro, widzę zmarszczki, których 10 lat temu nie miałam, ale widzę też "kurwiki" w oczach, które z wiekiem nie znikają. Wciąż zachwyca mnie zieleń traw w kwietniu i oleandry w czerwcu. Co roku robię te same zdjęcia tym samym kwiatom i zachodom słońca. Gdy przekwita bez, tak strasznie mi żal, jakbym widziała go po raz ostatni w życiu.
Lubię jeść i pić, choć mówią, że powinno się być na diecie i unikać używek. Najcenniejsze, co mam, patrząc z perspektywy tych 30-stu lat, to wspomnienia. Ludzie. Dużo pozytywnych ludzi. Nie byłabym tym,kim jestem, gdyby nie ci ludzie. Gdyby nie moja rodzina, moi przyjaciele i przypadkowo spotkani skurwiele. Dziękuję wszystkim naraz i każdemu z osobna.
Mam 30 lat. Jestem szczęśliwa jak nigdy.