Burza
Trzy krople wina na ręce
tak gorąco,
wyparowują zbyt szybko.
Jest duszno, gęstnieje oddech i
zapach rozmarynu na włosach.
Świerszcze za oknem tak głośno
a tu trzeba spać.
Pot spływa po twoim przedramieniu
idzie burza
już błyska się za oknem.
Cukier
Zlizuję cukier z twojej twarzy
raz, dwa, trzy.
To smutek zamienia się w kryształ
i wbrew wszystkiemu ma słodki smak.
Zlizuję cukier z twojej twarzy
trzy, dwa, jeden
żeby już nigdy nie było ci smutno.
Usłysz mnie
"Gdziekolwiek jesteś
spójrz na bramę
usłysz wołanie
to ja wołam."
Gdziekolwiek jesteś
wyjrzyj przez okno
tam jestem .
Gdziekolwiek jesteś
otwórz drzwi na oścież
za nimi stoję.
Gdziekolwiek jesteś
gdy wzejdzie tęcza
na drugim jej krańcu
czekam na Ciebie.
Powrót
Jest dzień
za późno już na sen.
I ptaki śpiewają
by uczcić twój powrót
do domu.
Już świt
złodziej nocy
i kochanek dnia.
10.02.2017r.
Witaj na blogu o Hiszpanii, mieszkam tu ponad 8 lat i piszę o tym fascynującym kraju. Na co dzień uczę hiszpańskiego online, zapraszam na lekcje oraz tłumaczę ustnie i pisemnie. Miło mi Cię gościć! Chcesz się skontaktować? NAPISZ: annakoronowska@hotmail.com
wtorek, 14 lutego 2017
piątek, 23 grudnia 2016
pierogi, czyli krótka rzecz o świętach
Lepię pierogi, jeden po drugim, praca nuda i ciężka,
żmudna
powolna, ale przenosi mnie w inny świat. Świat wspomnień i
tradycji, bo pierogów nie robi się na co dzień, tylko od święta,
od czasu do czasu, może raz do roku, może dwa…
Nie lubię Świąt!
Wiele osób ciągle to powtarza, co roku i
regularnie. A ja się zastanawiam, a właściwie dlaczego,
czemu nie lubisz Świąt? Co cię boli w te święta? Czy fakt, że jesteś o rok starszy? Czy ten czas coś ci przypomina, kogoś dziś ci brakuje przy stole?
Babci, dziadka, cioci, matki, ojca, dziecka? Męża,
którego już
nie ma, związku,
który się nie udał?
Wtedy pustka jest widoczna bardziej niż w
jakikolwiek inny dzień, samotność pali jak żelazo na skórze, nie ma, nie ma
i nie będzie.
A tak
prosto było być dzieckiem,
kiedy żyli wszyscy, a ty miałeś tysiąc planów i
marzeń. Szelest papierów przy rozpakowywaniu prezentów, samochodzik, lalka,
pajacyk, czekoladka.
Dziś czekoladka jest tylko 70 % kakao, gorzka. Bardzo gorzka. Ale zawsze to
czekolada.
Nie ma
czasu, żeby porządnie posprzątać, ugotować, ulepić te cholerne pierogi jak należy, jest tylko praca, tu i teraz, tysiąc obowiązków. Kolejki w sklepach, kolejki w supermarketach,
prezenty na ostatnią chwilę, przepłacanie, niezadowolenie, wymiana, zmiana. Potem przeceny.
Myślenie o myciu okien, albo o nieumyciu. O praniu firan, o
prasowaniu.
A może by tak inaczej? Niestandardowo?
Prezenty
zawsze można kupić wcześniej, okna umyć wiosną, firanki wyprać jak rzeczywiście są brudne. I polubić święta, choć troszkę. Na niewygodne pytania rodziny, uśmiechać się lub po prostu nie odpowiadać.
Ile jeszcze
razy będziesz dzielić się opłatkiem z babcią? Ile razy będziesz niezadowolony z prezentu od
cioci? Ile jeszcze razy barszcz będzie za ostry, a pierogi za mdłe?
Dziś
jest Wigilia, tu i teraz, kolejny raz, kolejny dzień, tak jakby to było
wczoraj, a nie jest. Jest
znowu, to samo, a jednak inaczej. Bo inni ludzie są dziś przy tym stole,
jedni ubywają, drudzy przybywają. Jest tu i teraz, twoja rodzina, twoi najbliżsi, tacy jacy są, ale jednak są. Nie szukaj dziury w całym, zapomnij o rzeczach, które wkurzają, może za rok nie będzie na kogo narzekać?
piątek, 2 grudnia 2016
No tires la toalla. Nie poddawaj się.
Jesienna ciemność i koniec roku sprzyja
refleksjom o przemijaniu. Co zrobiłeś w ciągu ostatnich 12-stu miesięcy? Co się
udało, a co nie.
Bilans wychodzi dość kiepsko. Jakoś w pierwszej kolejności
myślę o rzeczach, które się nie powiodły. Znowu brak pieniędzy, żadnej stałej
pracy, bardzo dużo porażek na gruncie
osobistym. Lista osób na których się zawiodłam przynajmniej potroiła się. A
może z wiekiem człowiek staje się zbyt wymagający...
Od dawna nie robię
noworocznych postanowień, choć owszem mam plany. Myślę też, że kiedyś więcej
się działo, bo świat wydawał się większy, nieskończony. Do zdobycia. Szkoła,
matura, studia, ciągle coś i szybko. Dużo zmian. W pewnym wieku czas, jakby
zwalnia, zaraz ktoś powie: „Masz dopiero 30 lat, wszystko przed tobą.” Może i
tak, a może i nie. Jeśli czegoś się nauczyłam w 2016 to, to że słodka nuda i
rutyna lepsze są od problemów. Od nieprzespanych nocy i stresu. Że czasem
lepsze jest wrogiem dobrego. Zmieniać coś za wszelką cenę jest bez sensu. Trzeba wybaczać, ale zawsze należy sobie
zdać pytanie: czy warto? Trzeba zrezygnować z niektórych osób, nie dlatego
że nam na nich nie zależy, ale że im nie zależy na nas.
Czasem sukcesem są małe rzeczy. Każdy je ma,
można sobie je uświadomić zamiast skupiać się na porażkach. Porażki zawsze
wydają się ogromne, a życie to raczej drobnostki. Nie nauczyłem
się suahili, ale nauczyłem się gotować. Nie awansowałam, ale znalazłam czas dla
swoich dzieci. Nie zrobiłam nic wielkiego, ale kończę rok w zdrowiu, z dachem
nad głową i u boku tego samego mężczyzny.
Mój malutki sukces to nauczenie się
obsługiwania maszyny do szycia, nie szycia nawet, bo to za dużo powiedziane. Jak
zobaczyłam pierwszy raz jak się nawleka igłę, to odłożyłam maszynę w kąt. Potem
znowu spróbowałam i ponownie ją odłożyłam, nawet chciałam ją sprzedać. Któregoś
dnia udało mi się nawlec nici, choć jak zaczęłam szyć, to wszystko się plątało.
Wściekłam się i znowu ją odłożyłam. Aż nadszedł dzień, że udało się coś
przeszyć, a nawet zwężyć bluzkę. Bardzo mała rzecz, ale cieszy. Uczy
cierpliwości i dokładności. Nie dziś, to jutro, ale próbuj. Po trochu, po mału,
stopniowo.
W Hiszpanii jest takie powiedzenie „tirar la toalla”, znaczy
dosłownie rzucić ręcznik, a chodzi o to, by nigdy się nie poddawać. No tires la
toalla. Nie rezygnuj. Nie poddawaj się. To był właśnie taki rok, przynajmniej
dla mnie, nie rzucania ręcznikiem. W końcu nigdy nie wiadomo kiedy wpadniemy do
wody i ręcznik będzie jak znalazł.
piątek, 4 listopada 2016
sen o czterech kobietach- kilka wierszy o cierpieniu
SEN O CZTERECH KOBIETACH
Macierzyństwo
Śniło mi się, że płakałaś
a łzy były czerwone
i bardzo cierpkie w smaku,
spływały do plastikowej miski.
Za każdą twoją łzę
podaruję ci dziesięć moich,
będą słodkie jak cukrowa wata,
którą sprzedaje się czasem
pod cmentarzem
w Dniu Wszystkich Świętych.
Dom
Śniło mi się, że go zabiłaś
ostrym, czerwonym nożem
do krojenia mięsa.
Tchnienie twojej ulgi
było głośniejsze niż jego krzyk,
usłyszał to Bóg
i niebieskie sińce pod oczami
zamienił w motyle.
Odleciały do samego
piekła.
Wojna
Śniło mi się, że myłaś podłogę
szorowałaś ją
na wypadek, gdyby przyszedł ktoś
znienacka.
Wszystkie ogłupiające czynności
są lepsze niż cisza.
Otworzyłaś szafę
i poprawiłaś koszule,
na wypadek
gdyby jednak...
Ugotowałaś zupę
dla co najmniej trzech osób.
Zmieniłaś pościel
w cichej nadziei,
że nie będziesz
spać sama.
A on walczył za nieswoje ideały
I odchodził myśląc o misce
twojej, ciepłej zupy.
Wdowa
Śniło mi się, że on wrócił
w jak zwykle, dziurawych skarpetkach,
z workiem pozbieranych kamieni
zamiast kwiatów.
Trochę wychudzony,
ale uśmiechnięty.
Wyskoczyłaś na niego z pretensjami,
bo znowu nie zdjął butów
i pobrudzi dywan.
Wtedy zauważyłaś,
że on nie zostawia żadnych śladów
i nagle zrobiło się chłodno
jak w środku zimy.
Macierzyństwo
Śniło mi się, że płakałaś
a łzy były czerwone
i bardzo cierpkie w smaku,
spływały do plastikowej miski.
Za każdą twoją łzę
podaruję ci dziesięć moich,
będą słodkie jak cukrowa wata,
którą sprzedaje się czasem
pod cmentarzem
w Dniu Wszystkich Świętych.
Dom
Śniło mi się, że go zabiłaś
ostrym, czerwonym nożem
do krojenia mięsa.
Tchnienie twojej ulgi
było głośniejsze niż jego krzyk,
usłyszał to Bóg
i niebieskie sińce pod oczami
zamienił w motyle.
Odleciały do samego
piekła.
Wojna
Śniło mi się, że myłaś podłogę
szorowałaś ją
na wypadek, gdyby przyszedł ktoś
znienacka.
Wszystkie ogłupiające czynności
są lepsze niż cisza.
Otworzyłaś szafę
i poprawiłaś koszule,
na wypadek
gdyby jednak...
Ugotowałaś zupę
dla co najmniej trzech osób.
Zmieniłaś pościel
w cichej nadziei,
że nie będziesz
spać sama.
A on walczył za nieswoje ideały
I odchodził myśląc o misce
twojej, ciepłej zupy.
Wdowa
Śniło mi się, że on wrócił
w jak zwykle, dziurawych skarpetkach,
z workiem pozbieranych kamieni
zamiast kwiatów.
Trochę wychudzony,
ale uśmiechnięty.
Wyskoczyłaś na niego z pretensjami,
bo znowu nie zdjął butów
i pobrudzi dywan.
Wtedy zauważyłaś,
że on nie zostawia żadnych śladów
i nagle zrobiło się chłodno
jak w środku zimy.
czwartek, 27 października 2016
Águila Roja- bohater nie naszych czasów ( kilka słów o popularnym, hiszpańskim serialu )
Coś się kończy, coś się zaczyna. Dziś jednak zdecydowanie się kończy. Co prawda chodzi tylko o serial, ale jakoś tak smutno pożegnać się z jego bohaterem. W każdy czwartek śledziłam losy iberyjskiego Robin Hooda, Águila Roja ( Czerwony Orzeł). Towarzyszył mi od pięciu lat, odkąd przyjechałam do Hiszpanii. Można powiedzieć, że dzięki niemu szlifowałam swój hiszpański. Często przy okazji prasowałam, taka moja czwartkowa tradycja, film i prasowanie. Águila Roja stała się częścią mojego życia, przyzwyczaiłam się do niego jak do kumpla. Prawie nie śledzę seriali, a jak już oglądam, to bez emocji i bez przekonania, a tu jednak dałam się zauroczyć. Nie mogę też pozbyć się wrażenia, że czas upływa za szybko. To już pięć lat, aż pięć lat.
"Águila Roja" to serial produkcji hiszpańskiej emitowany od 2009 roku, jego głównym bohaterem jest właśnie Czerwony Orzeł, człowiek, który na co dzień jest nauczycielem, a po godzinach zakłada czarny płaszcz i walczy ze złem tego świata. Akcja dzieła toczy się w XVII w. zatem jest to świetna okazja, żeby zaobserwować życie i zwyczaje ówczesnych mieszkańców Hiszpanii. Nie można się nudzić oglądając, ciągle ktoś walczy, umiera, cudownie zostaje ocalony, jest dużo przemocy, sceny tortur, ale też miłość, namiętność, seks. Głównymi bohaterami są, oprócz Águila Roja, jego pomocnik i wierny towarzysz Satur, piękna Margarita- obiekt westchnień Czerwonego Orła, księżna Lukrecja i Hernan- oboje źli do szpiku kości, ale nie da się ich nie lubić, bo są bardzo barwni. A także wstrętny kardynał, rodzina królewska i wielu innych.
Motyw walki dobra ze złem, tak oklepany, cały czas przewija się w serialu. Choć Águila Roja szuka zemsty i prawdy o swojej przeszłości, nie przejdzie obojętnie obok niesprawiedliwości i uciemiężonego ludu. Mężczyzna jest w stanie oddać ostatni grosz, żeby komuś pomóc. Mężczyzna nie byle jaki, bo przystojny, honorowy, inteligentny, waleczny, wysportowany, przewidujący, romantyczny, po prostu bohater. Może dlatego tak podobał mi się ten serial, bo w prawdziwym życiu mało jest takich osób. Mało jest bohaterów w tych ponurych czasach.
P.S. Serial dostępny również w Polsce, dla fanów historii i tęskniących za bohaterami.
środa, 19 października 2016
język wachlarzy
Wachlarz, wynalazek z Dalekiego Wschodu, służący do schłodzenia się w upalne dni, w Hiszpanii tak popularny jak wino. Nie znam osoby, która nie miałaby przynajmniej jednego. Rozdaje się go na weselach jako prezent dla gości, jako pamiątkę. Wachlują się nie tylko starsze panie, ale i młode dziewczyny. Wciąż produkuje się je w Andaluzji i w Walencji. Niektóre wachlarze, to prawdziwe dzieła sztuki.
Ciekawostką jest, że wachlarz nie tylko służył do tego, by ugasić żar gorącego dnia, ale w XVIII-XIX w. był narzędziem komunikacji i ułatwiał flirt między kobietą, a jej kochankiem, zarówno aktualnym jak i przyszłym lub niedoszłym.
Oto mały słownik języka wachlarzy:
-Trzymać wachlarz prawą ręką z przodu twarzy: Podążaj za mną.
-Trzymać wachlarz lewą ręką z przodu twarzy: Chcę cię poznać.
-Przytrzymać go przy lewym uchu: Zostaw mnie w spokoju.
-Przesuwać go po czole: Zmieniłeś się.
-Poruszać nim lewą ręką: Obserwują nas.
-Przełożyć go do prawej ręki: Jesteś odważny.
-Wachlarz wypada z ręki: Nienawidzę cię.
-Poruszać nim prawą ręką: Pragnę innego mężczyzny.
-Pocierać wachlarzem o policzek: Kocham Cię.
-Pokazać zamknięty wachlarz: Kochasz mnie?
-Pocierać nim o oczy: Odejdź, proszę.
-Dotykać palcem krawędzi wachlarza: Chcę z tobą porozmawiać.
-Opierać go o prawy policzek: Tak.
-Opierać go o lewy policzek: Nie.
-Zamykać i otwierać wachlarz: Jesteś okrutny.
-Zostawić wachlarz, żeby swobodnie zwisał: Zostańmy przyjaciółmi.
-Wachlować się powoli: Jestem mężatką.
-Wachlować się szybko: Mam narzeczonego.
-Opierać wachlarz o usta: Pocałuj mnie.
-Powoli go otworzyć: Zaczekaj na mnie.
-Otworzyć go lewą ręką: Przyjdź do mnie i porozmawiajmy.
-Uderzać zamkniętym wachlarzem o lewą rękę: Napisz do mnie.
-Półzamknięty wachlarz w prawej ręce położony na lewej ręce: Nie mogę.
-Otwarty wachlarz zasłaniający usta: Jestem sama.
wtorek, 18 października 2016
calimocho i Nagroda Nobla
Calimocho to stary hiszpański wynalazek, mieszanka wina z coca-colą lub fantą, podobne do tinto de verano, czyli wina z fantą lub wodą gazowaną i martini. Dlaczego o tym wspominam, bo widziałam dowcip, który bardzo mi się podobał. A brzmi on mniej więcej tak:
Barack Obama dostał Pokojową Nagrodę Nobla za dobre chęci, Bob Dylan dostał Nobla za literaturę. Nagroda dla twórcy calimocho w dziedzinie chemii jest już blisko...
Subskrybuj:
Posty (Atom)