środa, 8 marca 2017

Bez kwiatów i podawania płaszcza- jak żyje się kobietom w Hiszpanii?

Dziś nie będzie kwiatów, ani nawet życzeń. Dzień będzie jak co dzień, zwykły, normalny. Zapewne moje polskie koleżanki zostaną obsypane różyczkami, tulipanami i innymi cudami. Jest to miłe, nawet bardzo, ale co z tego? Co z tego, skoro na co dzień ich prawa są mniej respektowane niż kobiet mieszkających w Hiszpanii.

Kultura, w której żyję, nie uczy takiego szacunku i dżentelmeństwa w stosunku do kobiet, jak w Polsce. Nikt nie podaje nam płaszcza, nie przepuszcza w drzwiach, ani nie ustępuje miejsca w autobusie. 

Hiszpania przez wiele lat borykała się z problemem "machismo", to był świat mężczyzn. Mężczyzna był panem i władcą, jeszcze za czasów Franco, kobieta nie mogła nawet pójść do pracy bez zgody męża, czy brata. Musiała dostarczyć podpisaną deklarację i oficjalne pozwolenie. Jeszcze całkiem niedawno, bo 40 lat temu, kobiety praktycznie obowiązkowo spotykały się na zajęciach z szycia, cerowania, gotowania, tzw. obowiązków domowych. Do tej pory, moja teściowa, posiada instrukcje i książkę, która tego dotyczy. 

Trzeba przyznać, że wszystkie panie w wieku 55 lat plus są świetnymi gospodyniami, dobrze gotują, niemalże każda umie szyć na maszynie i robić na drutach. Niestety tamten świat miał też swoje mroczne strony. Niektóre kobiety były regularnie bite, mogły być uderzone za wszystko, za nieposłuszeństwo wobec pana i władcy. Co więcej panowało ogólne przyzwolenie na tego typu agresję, była częścią życia kobiet.




Dziś czasy się zmieniły, kobiety w Hiszpanii żyją spokojnie, mają dużo więcej praw, które je chronią. Za podniesienie ręki na swoją dziewczynę czy żonę, facet od razu, bez przesłuchania, trafia na 24 godziny za kratki, żeby przemyślał sprawę. Wystarczy, że pani zadzwoni na specjalną linię i to zgłosi. Są kobiety, które nadmiernie to wykorzystują i dzwonią bez powodu. Lepiej nie zadzierać z żoną czy kochanką... 

Istnieje też ministerstwo, chroniące prawa kobiet oraz służące walce z przemocą domową. Mieszkając w Hiszpanii, odnosi się wrażenie, iż codziennie któraś z pań, ponosi śmierć z ręki partnera. Dzieje się tak dlatego, że społeczeństwo jest bardzo przewrażliwione w tym temacie, każdy przypadek śmierci jest poddawany analizie i dużo się o nim mówi w telewizji publicznej. A wcale nie ginie tak dużo kobiet, porównując z innymi krajami. Dla przykładu w 2016 r. zarejestrowano około 60 morderstw. Czy to dużo, czy to mało? Odpowiedź pozostawiam każdemu do przemyślenia. Sprawdziłam, ile w Polsce rejestruje się takich przestępstw. Ciężko mi było dotrzeć do tych danych, są niespójne, statystyki są prowadzone w jakiś dziwny sposób. W końcu udało mi się ustalić. Ginie ok. 400 kobiet rocznie. O wiele więcej niż w Hiszpanii, a media milczą, a przynajmniej nie mówią o tym tyle, ile powinny. Ponadto rząd chce się wycofać z konwencji antyprzemocowej. Prawa, wydawałoby się, tak podstawowego, w cywilizowanym, europejskim kraju...

W Hiszpanii, zarówno dostęp do antykoncepcji, jak i prawo do aborcji, jest również prawem tak podstawowym, jak prawo do oddychania. Opieka okołoporodowa jest na bardzo wysokim poziomie, większość kobiet rodzi bez bólu, bo znieczulenie zewnątrzoponowe jest czymś tak oczywistym jak znieczulenie przy wyrwaniu zęba. Chyba, że są do tego przeciwwskazania, ale to już inna kwestia. Jedyna rzecz, która w tym kraju kiepsko wygląda, to urlop macierzyński, jest bardzo krótki, zaledwie 3 miesiące. Trudno się dziwić, iż kobiety w Hiszpanii bardzo późno decydują się na dziecko, często wiąże się to z zostawieniem pracy.

Półwysep Iberyjski, nie jest miejscem idealnym dla kobiet, ale naprawdę nie jest źle. Może wciąż jako kobiety, jesteśmy przez wielu mężczyzn ignorowane, płaci nam się mniej, a w domu czeka na nas mnóstwo obowiązków, ale państwo nas chroni. Symboliczna macica jest nasza, tylko nasza i nikt nas tu nie zmusza do porodów, nikt nie wmawia, że tabletki antykoncepcyjne są złe, a aborcja to grzech śmiertelny, przynajmniej nie w przestrzeni publicznej. Bo mamy coś, co gwarantuje nam państwo i konstytucja- PRAWO. PRAWO, między innymi, do decydowania o sobie.

Drogie Panie, Kobiety, Przyjaciółki, Koleżanki, życzę Wam wszystkim z całego serca, mniej kwiatów, a więcej praw i zwykłego szacunku.

Uściski z Hiszpanii.

środa, 1 marca 2017

Malaga- perła Andaluzji

Malaga, miasto znajdujące się w Andaluzji, a jednocześnie nazwa prowincji. Założone przez Fenicjan w VIII w. p.n.e. Szóste pod względem ilości mieszkańców w Hiszpanii. Nie bez przyczyny cieszące się popularnością wśród turystów, gdyż znajduje się nad samym morzem, słynne wybrzeże Costa del Sol. Posiada bardzo łagodny klimat, zimą jest stosunkowo ciepło, a latem nie jest zbyt gorąco. Oprócz plaż, miasto posiada bogatą ofertę turystyczną i gastronomiczną. 

Co można zwiedzić?

1. Zamek Gibralfaro (Castillo de Gibralfaro), warto wejść na górę, gdyż stamtąd rozpościera się piękny widok na całe miasto.
2. Ogrody arabskie, znajdujące się w pobliżu zamku.

widok z zamku

ogród

widok z zamku i obserwująca go mewa

                                     mandarynki z ogrodu



2.Ruiny Teatro Romano
3.Katedra, wybudowana między 1528- 1782 r., ze względu na to, że brakuje jej wciąż jednej wieży, została nazwana przez mieszkańców Malagi- "la manquita" czyli bezręka. 

                               katedra nocą 

                          fragment katedry i otaczające ją ogrody

4. Muzeum Pablo Picasso, malarza, który urodził się w tym mieście. Można zobaczyć kolekcję jego obrazów i rysunków podarowanych miastu przez członków jego rodziny. 
5. Muzeum Sztuk Pięknych ( Museo de Bellas Artes), do oglądania malarstwo XIX w. artystów głównie hiszpańskich.
6.Muzeum Sztuki i Tradycji ( Museo de Artes y Tradiciones Populares)- gdzie cofniemy się kilka wieków wstecz podglądając życie ówczesnych mieszkańców. 
7. Port
port i statki 


                                     latarnia morska 

8. Mercado de Málaga- tradycyjny rynek, gdzie można kupić absolutnie wszystko do jedzenia, sery, ryby, mięsa, owoce i warzywa z całego świata. Gorąco polecam się tam wybrać!

                                     świat oliwek ( i ja)

krewetki, ryby, homary 



los chipirones ( małe kałamarniczki)

 to akurat mało typowy produkt dla Andaluzji, ser o smaku wasabi, mało pikantny jak się okazało

 i inne smaki serów, np. z pesto czy z whisky

kiełbasy, szynki i mięsiwa

 owoce i warzywa

 truskawki i szparagi

 ciekawostka, pitaya- owoc z Tajlandii, 4 euro pół owocu, a w smaku jak...? cebula

 wszelkiej maści oliwki ( w sosie gazapcho, pikantne, z czosnkiem, z papryką, w sosie własnym)

 kiełbasy i mięsa

 dalsza część kiełbas i wielkie kapary ( po lewej, na dole) 

 Andaluzja słynie też z migdałów, tu: migdały prażone, solone, surowe i oprócz tego inne bakalie.

 tu zwykłe kapusty, bakłażany i rzodkiewki 

 pomidorki 

 i sekcja rybna 

 skorupiaki 

 anchoa i boquerones ( czyli sardele w soli i w occie)

 pracujący pan, po lewej morszczuki (la merluza), w środku duże kalmary

okonie, morsczuki, żabnice, (los salmonetes- te pomarańczowe na górze, po polsku tłumaczy się jako barwena, las navajas( te podłużne skorupiaki, nożeńce), krewetki( las gambas) i w tym drewnianym kółku śledzie

 homary, ośmiornice, el rape ( ta wielka, brzydka ryba, po polsku żabnica, bardzo smaczna)

i bardzo ładna sprzedawczyni 

Co,typowego dla Malagi, można zjeść?

Wszelkiego rodzaju ryby i owoce morza, z tradycyjnych dań, charakterystycznych dla tego regionu, wymieniłabym : salmorejo, gazpacho, czyli zimne zupy zrobione  z pomidorów i papryki,el rabo de toro- ogon byka w pysznym sosie( zrobionym z cebuli, marchewki, papryki, pomidorów i wina), los flamenquines- smakołyk specyficzny, właściwy dla całego regionu Andaluzji. Flamenquines to mięso, zarówno może być wieprzowe, drobiowe jak i wołowe, zawijane z serem i z szynką i smażone na głębokim tłuszczu. 
Los picos- to małe chlebki- tosty, które wszędzie są podawane oprócz zwykłego chleba.


I oczywiście wino! Oprócz tradycyjnych win, które są dostępne w całej Hiszpanii, polecam spróbować win z Malagi, zrobione z bardzo słodkich winogron, są białe, mocno aromatyczne, bardzo słodkie, pachnące rodzynkami, szybko można się nimi upić, ostrożnie! W ofercie są także wina białe, tzw. seco, mocno wytrawne. 

Zapraszam do Malagi, naprawdę warto!  I w nocy nie mam mowy o nudzie, miasto pełne jest barów, dyskotek, nikt tu nie śpi. :)