środa, 16 stycznia 2013

Gdzie, do diabła, jest Gambia?


Kiedyś pisałam już, że w Hiszpanii można znaleźć sporo Afryki. Nie tylko na ulicach, ale i w telewizji dużo się o tym kraju mówi. Czasem mówi się  też o otwartości Hiszpanów czy Włochów. Europejczycy w porównaniu z Afrykańczykami są zamknięci jak sardynki w puszce.

Wychodzę z marketu, śpieszę się, bo jestem głodna i chcę wrócić na obiad. Zaczepia mnie czarnoskóry chłopak, który zbiera pieniądze. Zawsze jak obok niego przechodzę, mówi mi : hi, how are you? Boję się odpowiadać, nie chcę dawać mu pieniędzy. Nie mam pieniędzy.  Tego dnia zaczynam z nim rozmawiać, przynajmniej przypomnę sobie angielski, więc wykorzystuję okazję. Chłopak pyta mnie skąd jestem, czy mieszkam z mężem, czy chodzę do kościoła. Pytania dziwne jak na pierwszą rozmowę, ale odpowiadam, bo nie są to tajemnice. Właściwie dlaczego dziwne? Wszyscy spotkani na mojej drodze Afrykańczycy zadawali mi bardzo osobiste, w moim odczuciu, pytania. Świadczące o tym, że naprawdę chcą mnie poznać. Nie było to, nic nieznaczące - co słychać lub jego hiszpański odpowiednik -qué tal. Pytania, którego przez pierwsze trzy miesiące mieszkania w Hiszpanii – nienawidziłam, bo miałam ochotę odpowiedzieć, że mam się chujowo i to bardzo.

Wydaje nam się- Europejczykom, że jesteśmy tacy wspaniali, ucywilizowani, wykształceni. Wydaje nam się, że jesteśmy lepsi od kogoś, kto jest czarny. Założę się, iż wielu z nas, widząc kogoś o innym niż biały kolorze skóry, myślało: jak to dobrze- jestem biały. Żyjemy w uporządkowanym świecie, gdzie z kranu leci woda, świeci się żarówka, zawsze gdzieś można podłączyć telefon. A nie umiemy nawet ze sobą porozmawiać.



Dzisiejszy dzień mnie wykończył. Usiłowałam załatwić pewne formalności, w tym uporządkowanym europejskim świecie. Jesteś zależny od jednej Pani, od drugiej, od uprzejmości kogoś tam. Musisz mieć x papierek, papierek y, zapłacić x kwotę i tak dalej. Wróciłam do domu zmęczona i zła. Włączam wieczorem telewizor, program o Hiszpanach mieszkających w Gambii. Wreszcie wiem, gdzie jest Gambia! Pamiętam jak w wakacje zaczepił mnie czarnoskóry chłopak  i mówił, że właśnie jest z Gambii. Gdzie to, diabła jest? -myślałam wtedy. Gambia, to małe państewko w północno-zachodniej części Afryki.

Pamiętam też jak ów Gambijczyk zapytał mnie skąd pochodzę, jak mam na imię i pamiętam jak ja nie zapytałam go o nic, nawet o imię. Szczerze mówiąc wcale mnie to nie interesowało. Chłopak zapytał: dlaczego nie interesuje cię jak mam na imię? Nawet mnie o to nie zapytałaś. Fakt, nie zapytałam. Zrobiło mi się głupio.  Teraz, gdy sobie o tym przypomnę, jest mi wstyd. Afrykańczyk nie rozumie pojęcia: nie mam czasu z Tobą rozmawiać. Czas, jest czymś, czego w Afryce nie brakuje.  

Rozmarzyłam się oglądając Gambię, nie tylko ze względu na słońce, którego w  środkowej Hiszpanii zimą jak na lekarstwo, ale przede wszystkim ze względu na ludzi. Wszyscy byli uśmiechnięci, życzliwi, serdeczni, otwarci. Samo patrzenie na nich dostarczyło mi dużo pozytywnej energii. Kobiety ubrane w przepiękne, wzorzyste, jaskrawe suknie. Stragany z owocami, warzywami, pomidory, banany, melony. To światło, porażające wręcz. Wieczorem rybacy powracający z połowów i setki ludzi handlujących. Chłopcy, którzy za 3 ryby noszą na głowach kosze z rybami, od barki do brzegu i tak kilka razy.



Wszyscy Hiszpanie wypowiadali się o Gambii w bardzo pozytywny sposób. Chwalili ludzi. To właśnie o tych ludziach ciągle mówili, że są niesamowicie ciepli, gościnni, dobrze się z nimi żyje. Pytałam kiedyś mojej afrykańskiej przyjaciółki, co to znaczy otwartość w Afryce.

-Ana, Hiszpanie nie są zbyt otwarci. Jak w Gwinei (Afryka) poznajesz nowych ludzi, to od razu nazywają cię przyjacielem, zapraszają na obiad, dają ci wszystko, co mają najlepsze. A jak nie chcesz przyjść na ten obiad, to się na ciebie obrażą.

Jaką musiałam być kretynką w oczach tego Gambijczyka, nie pytając go nawet o imię- myślę sobie.

Przyzwyczajona do miasta, samochodów, urzędów, regularnych dostaw prądu, a z drugiej strony przyzwyczajona do kryzysu, bezrobocia, wszelkiego rodzaju dziadostwa, które ma w sobie współczesna Europa, dziś chętnie bym do Afryki poleciała. Brakuje mi dobrej energii ludzi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz