czwartek, 4 października 2018

Hiszpania- jak jeść, by nie przytyć?

Wino, winko, piwko, tapas, ziemniaczki w sosiku, szyneczka, serek, pierwsze danie, drugie danie, deserek, kawka, likier i dżin z tonikiem. 

Nie ulega wątpliwości, że w Hiszpanii je się dobrze. Je się też dużo. I nie mniej się pije. Dla kogoś, kto przyjeżdża z zewnątrz te wszystkie bary, smakołyki, stanowią nie lada pokusę. 

I nic w tym dziwnego, bo nie brakuje tu jedzenia najwyższej jakości, a ponadto Hiszpanie są mistrzami, zresztą obok Włochów, zrobienia z niczego- narodowego dania. Najlepszy na to przykład to tortilla de patatas, zwykłe kartofle z jajem i cebulą, paella- ryż z dodatkami, czy też gazpacho- krem z pomidorów i papryki. 

Wiele osób, które przeprowadzają się na stałe do Hiszpanii tyje. Zmiana nawyków żywieniowych, późne pory kolacji, to wszystko powoduje wzrost wagi. Jak się przed tym uchronić? Od czego najbardziej się tyje? Co wodzi na pokuszenie?

1. Tapas bar i alkohol.

To największy wróg płaskiego brzucha i szczupłej sylwetki. Choć kieliszek czerwonego wina jest jak najbardziej wskazany, tak często na jednym kieliszku się nie kończy. A alkohol tuczy i to bardzo. Winko, piwko, umawianie się na tzw. cañas (czyli po prostu na picie piwa) to istna zguba. Do tego dostajemy słynne tapas, czyli jakąś przekąskę i tłuszcz idzie w boczki. Kanapki, kanapeczki, wszystko kusi i nęci, bo dużo dań jest wystawionych, tak, żeby każdy mógł je zobaczyć i zamówić...


2. Picos de pan

Picos de pan to nic innego jak malutkie chlebki, coś podobnego do paluszków, ale grubsze i bez soli. Je się je maczając w serze, jako dodatek do szynki czy chorizo. A poza tym same w sobie są obłędne. Bomba kaloryczna i to jaka smaczna!


3. Patatas bravas i inne dania z ziemniaków

Patatas bravas, czyli ziemniaki z pikantnym sosem, tortilla de patatas są jednym z ulubionych dań wszystkich turystów, a także autochtonów... Można się od nich uzależnić, a jakby nie patrzeć, to spora dawka węglowodanów. Do tego wszędzie sprzedaje się chipsy i Hiszpanie jedzą je kilogramami. Ja jednak radziłabym uważać z jedzeniem tych smakołyków.




4. Churros con chocolate

To danie, które niektórzy jedzą na śniadanie, niektórzy na podwieczorek. Słodkości podobne do faworków, pączków wiedeńskich, ociekające tłuszczem i do tego moczone w gorącej czekoladzie. Dobre na kaca o 6.00 rano. UWAGA! Jeśli chcesz zachować szczupłą sylwetkę, jedz churros nie częściej niż 3 razy do roku!

5.Oliwa z oliwek i chleb

W Hiszpanii je się dużo chleba, do obiadu, do kolacji, moczy się go we wszystkich sosach, salsach, a przede wszystkim w oliwie... Nie ma nic lepszego niż kawałek chleba zamoczonego w oliwie, gdzie wcześniej były pomidory. Pyszne, ale oliwa, mimo iż jest zdrowa, to tłuszcz, a więc duża dawka kalorii, plus 2 kg murowane. 


6. Menú del día

Tzw. Danie dnia, co prawda to najlepsza i najtańsza opcja na zjedzenie obiadu, ale trzeba uważać, co się zamawia. Większość barów oferuje dwa dania plus deser i kawę. Pół biedy jak ktoś zamówi na pierwsze sałatkę, a na drugie filet z kurczaka, czy rybę, a do tego kawa zamiast deseru. Ale niektórzy zamówią na pierwsze makaron, a na drugie filet z wołowiny z górą ziemniaków i na deser arroz con leche (ryż na mleku). To właśnie w ten sposób łatwo jest przybrać na wadze.

7. Fritanga 

Fritanga to wszystko, co jest bardzo wysmażone, czyli przygotowywane na głębokim oleju, rybki, kalmary, krokiety (w Hiszpanii z dużą ilością beszamelu), świńskie skórki, uszy, boczek, ale również ziemniaki. To wszystko jest pyszne, ale na pewno na zjedzenie od czasu do czasu, w weekend, nie codziennie. Pół biedy jak ktoś zamawia smażone ośmiorniczki i sałatkę, ale niejednokrotnie widziałam na stole u ludzi- kalmary, skrzydełka z kurczaka i krokiety, oczywiście kilogram chleba do tego i puszka coli, dodam, że Light. 


8. Późne pory kolacji

Kolację w Hiszpanii je się najwcześniej o 21.00, w weekend i o 23.00. Nie tyle problemem jest późne jedzenie, ale kwestia co jemy i o której położymy się spać. Zjedzenie kawałka ryby i sałaty na pewno nas nie utuczy, zeżarcie wielkiego talerza krokietów i ziemniaków już tak.



Wszystko jest dla ludzi, wszystko jest do jedzenia, ale trzeba zachować umiar i unikać pewnych produktów. Bary są tu mekką, ale chodzenie do nich dzień w dzień może spowodować, że nie dopną nam się spodnie. Hiszpania oferuje ogromną wprost ilość świeżych warzyw i owoców. Jeśli mogłabym coś doradzić, to zamiast churros zjeść pomarańczę, a od poniedziałku do piątku zamiast patatas bravas przekąsić melona lub awokado. Desery jeść tylko w niedzielę. A w tygodniu drogę do baru zamienić na drogę na siłownię lub do parku.

SMACZNEGO!



6 komentarzy:

  1. Nie wiem jak ja to robię ale na wakacjach w ciepłych krajach zawsze chudnę :) Może za krótko jestem? :) Fajny artykuł i oczywiście nie brak mu zabawnego tonu :) Dziękuję za porady :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne rady. :)
    Byłam kilka razy w Hiszpanii, tydzień niczego nie zmienił, ale pewnie dłużej :)
    Moc pozdrowień.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przybywam z polecenia Kornela, bardzo ciekawie piszesz, poczytam w wolnej chwili więcej.
    Pozdrawiam serdecznie:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgłodniałam czytając opis tych wszystkich przysmaków...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeść więcej tłuszczu i mniej węglowodanów - tak mówią ;)

    OdpowiedzUsuń