czwartek, 4 września 2014

małe dziecko i powrót do pracy

Dziś będzie krótko. O mojej koleżance Evie. Myślę o niej w tym tygodniu ze współczuciem, bo chcąc nie chcą, wróciła do pracy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale zwyczajnie mi jej żal, bo jej syn dopiero skończył 3 miesiące, skończył się urlop macierzyński, musiała zostawić dziecko i iść do roboty. Szef nie zgodził się we wrześniu na urlop wypoczynkowy, który należy jej się jak każdemu pracownikowi, bo narzekał, iż nie ma pieniędzy. Koleżanka pracuje w barze, od poniedziałku do soboty, po południu. W sumie prawie 50 godzin tygodniowo. Skończyło się matkowanie, karmienie piersią . Mały musi przyzwyczaić się do butelki i do towarzystwa babć.

Kiedyś ktoś mi powiedział, że jak nie masz dziadków, nie masz po co mieć dzieci, bo nikt ci nie pomoże jeśli pracujesz.  

Eva przeżyła jeszcze jedno rozczarowanie, idąc na zwolnienie, szef łaskawie zmienił jej umowę, z takiej na pół etatu na normalną, na cały etat. Tak, mimo iż wszyscy pracują tam 6 dni w tygodniu, mają  zupełnie niezgodne z prawdą umowy. Proceder bardzo popularny  w prywatnych firmach i firemkach, jak się okazuje zarówno w Polsce, jak i w Hiszpanii.

Po powrocie do pracy po urodzeniu dziecka, wróciła do umowy na pół etatu… ale to nie wszystko, w październiku idzie na urlop, ten, który chciała wziąć we wrześniu, jednakże oprócz tego jest zmuszona zwolnić się na jeden miesiąc, będzie zarejestrowana w Urzędzie Pracy. Po co? Po to, aby właściciel knajpy zaoszczędził pieniądze, ponieważ Eva pracuje tam już 2 lata, musiałby jej dać oficjalną podwyżkę. A jak się zarejestruje w Urzędzie, a potem zacznie pracować znowu, jeszcze szef dostanie z tego tytułu jakieś pieniądze.


Chce mi się rzygać jak o tym słyszę, choć to tylko jedna tego typu historia. Znam jeszcze kilka innych, ale nie dziś, dziś miało być krótko.

3 komentarze:

  1. Masakra!!! Ten świat jest dziwnie skonstruowany!!!
    Ja zostałam zwolniona z dniem urodzenia pierwszego dziecka (fajny prezent). Trochę mnie to zdołowało, ale teraz mam to gdzieś!!! Jakoś dajemy sobie radę, a ja mogę beztrosko obserwować jak moje córeczki dorastają!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bym nie powiedziała, że mam to gdzieś, takiemu pracodawcy życzę, żeby miał córkę i tak ją też potraktowali.

      Usuń
  2. Masz rację :) Niestety sprawiedliwości na świecie nie ma. Moja była szefowa ma synka!!! Dorosły człowiek wychuchany pod skrzydłami niani i pieniędzy rodziców. Choć może tu jest pies pogrzebany!!! Pieniądze rodziców zrobiły z niego osobnika niezdolnego do pracy. Czy kiedyś nie pożałują, że zamiast kasy nie dawali mu przykładu i szkoły życia????

    OdpowiedzUsuń