czwartek, 18 kwietnia 2013

lato w kwietniu i rowerowe przyjemności


W tym tygodniu przyszło do Hiszpanii małe lato, zrobiło się nienormalnie gorąco, jak na kwiecień. Już jutro wszystko ma wrócić do normy, jednakże przyjemnie było poczuć na twarzy ciepłe powietrze i poopalać się przez chwilę.

Wzięłam swój rower na dłuższy spacer, nie taki jak zimą, z przymusu, ale z przyjemnością. Odwiedziłam swoje stare ścieżki, których tak bardzo mi brakowało.  Drogi koło rzeki, rozstaje dróg z krzyżem, pola ze zbożem. Moje miejsca, gdzie czuję się u siebie. Ci, którzy jeżdżą rowerem ,wiedzą jaka to mała-duża przyjemność, wziąć go ze sobą na przejażdżkę, a właściwie pozwolić by on cię zabrał. Może gdybym mieszkała w większym mieście lub była wśród starych przyjaciół, nie przywiązywałabym do tych wycieczek tak dużej uwagi.

W Aranjuez,50-tys. miasteczku nie ma za wiele rzeczy do roboty. Zimą można tu zdechnąć z nudów. Najlepsze, co tu mamy, to piękne ogrody, które niestety bardzo rzadko odwiedzam, bo nie można tam wjeżdżać rowerem, mamy też- pola oraz łąki. Zaledwie 5 minut od domu  znajduje się stadnina koni, a potem już pola, wiejskie drogi, wzgórza.  Nie uświadczysz tu kina, teatru, centrum handlowego, tego wszystkiego, do czego byłam przyzwyczajona od dziecka, mieszkając w dużym mieście. Nie mam też zbyt wielu znajomych, żeby wyjść na kawę czy pójść na spacer. Większość czasu spędzam sama ze sobą i na całe szczęście znów mogę jechać nad rzekę, posiedzieć na łące, pogonić dzikie króliki, posłuchać ptaków, które śpiewają teraz jak opętane.

Wiosna, wreszcie wiosna, ten krótki czas, gdy już mniej leje, a jeszcze nie grzeje. Łąki są krwisto zielone, a nie pożółkłe i wyschnięte na wiór. Można usłyszeć świerszcze, bo cykady wciąż czekają na upalne dni. Można dokonać ciekawych odkryć przyrodniczych, wczoraj widziałam pierwszy raz w życiu, dzikiego storczyka-  coś przepięknego.  Znaleźliśmy też z Enrique maleńkiego żółwia. Chyba ktoś na niego wdepnął lub przejechał po nim rowerem, żółw był w kiepskim stanie. Postanowiliśmy wziąć go do domu, został umyty, umieszczony w naczyniu z wodą i wysepką zrobioną z talerzyka, niestety nie przeżył nocy, dziś pochowałam go w donicy na patio. Szkoda, bo zdążyliśmy go polubić.

Zastanawiałam się, co ciekawego dzieje się w Hiszpanii, żeby to skomentować, ale niczego nie chce mi się komentować. Właśnie oprócz spraw wiosenno- przyrodniczych, które bardziej mnie w tej chwili interesują niż np. proces sądowy słynnej piosenkarki oskarżonej o pranie brudnych pieniędzy. Nie chce mi się też pisać o sprawach starych pod tytułem bezrobocie czy kryzys. Dlatego, jeśli ktoś czyta tego bloga, to musi zrozumieć, że piszę rzadko, bo nie lubię się powtarzać oraz mówić wtedy, gdy nie mam niczego do powiedzenia. Wolę spędzać te krótkie miesiące wiosenne-inaczej niż, wpatrując się w ekran komputera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz