Właśnie skończyłam oglądać ceremonię przyznania Nagród Goya w Madrycie,
hiszpańskiego odpowiednika Oscarów. Gala
odbyła się po raz 27 i wręczono 27 nagród. Faworytem był film „Blancanieves” (
dosłownie Królewna Śnieżka) i jednocześnie zwycięzcą Gali. Dzieło zyskało 10
statuetek, w tym najważniejszą -dla najlepszego filmu. Blancanieves,
wyreżyserowana przez Pablo Bergera, to film niemy i do tego czarno-biały. Tytułowa Blancanieves to młoda, śliczna
dziewczyna Carmen, w postać wcieliła się mało znana aktorka Macarena García-
także zresztą nagrodzona na festiwalu.
Jak skomentował dziennik „El País” czarno-białe kolory
odzwierciedlają kondycję kraju i hiszpańskiego kina. Kondycja hiszpańskiego
kina jest kiepska. Rząd dokonał wielkich cięć na rzecz kultury. Oraz drastycznej podwyżki cen biletów . Podniósł
VAT z 8% do 21%. Bilet na seans filmowy kosztuje przeciętnie 9 euro. Jest to
naprawdę dużo. Kino przeżywa kryzys, wiele sal zaczęło świecić pustkami, nie
wspominając już o tym, że niemało pracowników kina, poszło na bruk. Na
ceremonii wręczania Goya, ten przykry temat poruszyło wielu artystów. A jedna z
nagrodzonych aktorek Candela Peña wygłosiła
bardzo smutną przemową: Dziś odbieram
nagrodę, ale ciężko mi zapomnieć, że 3 lata nie pracowałam, patrzyłam jak mój
ojciec umiera w szpitalu, w którym nie było prześcieradeł, żeby się przykryć,
ani wody, żeby się napić. Martwi mnie też los mojego dziecka, w kraju, gdzie
nie wiadomo, co będzie z edukacją i gdzie widzę ludzi popełniających
samobójstwo z powodu utraty domów.
Wielka gala, piękne stroje, kino na bardzo wysokim poziomie
i smutne akcenty. Przykro było słuchać przemowy Candeli, wywlekła na światło
dzienne największe bolączki Hiszpanii: bezrobocie, fatalną kondycję publicznej
służby zdrowia, edukacji i plagę eksmisji. Tylko co to da? Czy zagraniczne
media o tym wspomną? I co to zmieni? Jutro oprócz czerwonych sukien, będą komentować
słowa Candeli. Po raz kolejny te same problemy, których końca nie widać. Może
lepiej jak jest fiesta, bawić się i za dużo nie myśleć…
Dzisiejsze wręczenie Nagród Goya przypomniało mi, że kino
hiszpańskie jest na rewelacyjnym poziomie. Oprócz Almodovara,
warto zapamiętać takie nazwiska jak Alejandro Amnebár („W stronę morza”, „Inni”,
„Teza”), Álex de la Iglesia („Dzień Bestii”, „Kamienica”, „Hiszpański cyrk”), Fernando
Trueba („Belle époque”, „Dziewczyna marzeń”), Guillermo del Toro („Labirynt
Fauna”), Guillem Morales („Oczy Julii”). I wielu, wielu innych, o których nie
wspomniałam. Nie jest to łatwe kino, ani też nie zawsze przyjemne. Jeśli ktoś
lubi kino akcji, to w Hiszpanii nie
znajdzie zbyt wiele dla siebie, jeśli ktoś lubi film, po którym nie może spać z
wrażenia, polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz